B2B or not to be...
II Forum IMB w Kolonii
Parafrazując Szekspira można doskonale zobrazować nastroje i trendy II Forum IMB 2002 poświęconego technologiom informatycznym dla przemysłu tekstylnego i odzieżowego. Imprezę zorganizowały targi KÖLN MESSE w dniach 10-11/04/2002. Bardzo wysokie ceny biletów wstępu [2 dni 430 EURO] i limitowana ilość uczestników seminariów nadały Forum charakter niezwykle kameralnego i prestiżowego spotkania 64 wystawców [głównie firm informatycznych, logistycznych i consultingowych] z wąską grupą potencjalnych klientów, wywodzących się najczęściej z dużych firm, produkujących odzież lub organizujących jej dystrybucję. Obecność w Kolonii zapisałem w moim terminarzu pół roku przed imprezą, uznając ją za program obowiązkowy roku 2002. Moje zawodowe internetowe pasje miałem nadzieję nasycić nową wiedzą zwłaszcza w temacie BUSINESS TO BUSINESS. Forum potwierdziło, głosami wystawców i gości, potrzebę wdrażania nowoczesnych rozwiązań informatycznych, szczególnie w dziedzinach:
- planowanie zakupów, produkcji i dostaw,
- łączenie ogniw łańcucha podwykonawców [integracji kooperantów],
- globalny przepływ informacji o potencjale i potrzebach w branży odzieżowej,
- wykorzystanie internetu w celu zdobycia najlepszej oferty,
- wykorzystanie internetu w celu przyspieszenia decyzji klienta o zakupie,
- wirtualne przymiarki odzieży,
- e-commerce.
Można więc powiedzieć, że zainteresowanie branży i potencjał inwestycyjny kierują się w stronę e-rozwiązań ułatwiających gospodarowanie i zbyt. Zaskoczyła mnie słaba reprezentacja producentów i dystrybutorów oprogramowania, służącego do tworzenia odzieżowego design'u oraz typowych programów do przygotowywania rozkroju [konstrukcja, stopniowanie, układanie i wydruk].
Logicznym uzasadnieniem preferencji rynku są z pewnością:
- ogólna sytuacja, narzucająca oszczędności kosztów produkcji i dystrybucji,
- konieczność przeczesywania rynku [poszukiwania nowych odbiorców] we wszystkich jego płaszczyznach - przede wszystkim w nowej, prawie dziewiczej, rzeczywistości e-commerce.
Czy warto producentom odzieży angażować środki w sprzedaż za pośrednictwem internetu? Pesymiści posługujący się ogólnikami twierdzą, że sprzedaż internetowa to zaledwie mały ułamek obrotów, a sklepy internetowe zagrożone są zmorą bankructw. Jednakże pesymiści nie zauważają, że bankrutują wyłącznie przedsięwzięcia amatorskie [w najgorszym tego słowa znaczeniu], źle przygotowane pod względem merytorycznym, finansowym i estetycznym. Często bez zaplecza w postaci sprzedaży tradycyjnej. By odpowiedzieć rzetelnie na wyżej postawione pytanie należy przeanalizować 2 liczby:
- sprzedaż online niemieckiego przemysłu komputerowego [soft & hardware wyniosła w roku 2001 288 mln EURO
- sprzedaż online odzieży i akcesoriów w Niemczech wyniosła w roku 2001 230 mln EURO.
Powyższa statystyka świadczy o olbrzymim potencjale tkwiącym w internetowej bezpośredniej sprzedaży odzieży. Szanse mają jednak tylko - przyjazne klientowi - profesjonalne rozwiązania.
Czy rozwiązania typu B2C mają takie same szanse jak B2B? Sceptykom, w celu poprawy nastrojów, polecam wizytę u: www.otto.de, www.dress-for-less.com - więcej nie wymienię ponieważ prowizji nie pobrałem, robię to tylko z sympatii ;). Z oczywistych powodów nie wymienię również internetowych sklepów z odzieżą z góry skazanych na porażkę, jest ich jednak więcej aniżeli tych profesjonalnych. Słowo profesjonalny kojarzy się natychmiast z określeniem drogi. Uspokajam więc wszystkich rozważających możliwość internetowej dystrybucji, że urządzenie przyjaznego i profesjonalnego internetowego sklepu z odzieżą [wraz z infrastruturą] kosztuje mniej niż jednego salonu sprzedaży tradycyjnej. W przeciwieństwie do tradycyjnych standardów uruchomienie sprzedaży internetowej zapewnia teoretyczny dostęp do nieograniczonej liczby odbiorców, w praktyce zaś oznacza możliwość uzyskania efektu skali nieosiągalnej w sprzedaży tradycyjnej. Warto rozważyć te słowa szczególnie w kontekście nadchodzącej wspólnoty gospodarczej z Unią Europejską tzn. uzyskania bezpośredniego [bez granic i odpraw celnych] dostępu do rynku 400 mln odbiorców!
Wracając na Forum IMB 2002 warto odnotować dużą frekwencję [na sali zabrakło miejsc, a pobliską kawiarenkę opróżniono z krzeseł] na seminarium firmy FRONTSTEP pt.: "Zaawansowane planowanie produkcji i terminów dostaw", które poprowadził dr Lothar Ortmann. Prezentował system przygotowany dla firmy GARDEUR - Niemcy, którego podstawowym zadaniem jest elastyczne koordynowanie możliwości produkcji różnych podwykonawców, w różnych krajach, z potrzebami i zamówieniami GARDEUR. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie jednak druga część tego seminarium poprowadzona z dużym zaangażowaniem przez panią Heike Schümann, z firmy GARDEUR.
Zaprezentowała ona doskonale dotychczasowe problemy związane z koordynacją terminów produkcji i dostaw jednocześnie ukazując metody ich rozwiązania dzięki nowemu systemowi informatycznemu. Podstawowym argumentem decydującym o wyborze nowego oprogramowania była możliwość zmiany, w przeciągu 15 minut, opartych o podwykonawców w różnych krajach, planów produkcyjnych. Prezentacja pani Schümann była niezwykle wiarygodna, ponieważ reprezentowała ona opinię odbiorcy oprogramowania. O firmie GARDEUR można dopowiedzieć jeszcze tylko, że jej strona internetowa [www.gardeur.com] zachwyca klarownością i wysoką estetyką. Marka ta posługuje się również sprzedażą internetową lecz wyłącznie w formie B2B czyli w dziedzinie zaopatrzenia partnerów handlowych.
Forma tej relacji nie pozwala na obszerne omówienie wszystkich aspektów Forum IMB 2002 i zaprezentowanie praktycznych wdrożeń. Zasygnalizowałem Państwu tylko pewną tendencję, która moim zdaniem będzie nabierała w najbliższych latach dynamiki. Po pierwszym, emocjonalnym i prawie bezużytecznym [z wyjątkiem prezentacji] zachłyśnięciu się internetem na początku lat 90-tych nadchodzi era praktycznego wykorzystania jego potencjału w sposób gwarantujący realne oszczędności i zyski. Pozwolę sobie wobec tego powtórzyć tytuł mojej relacji tym razem w formie pytania - przestrogi: B2B or not to be? Korci mnie żeby zadać jeszcze jedno: Czy Szekspir wiedział o internecie?
Paweł Broński
p.bronski@strima.com